Ostatni dzień Traveler Adventure Team podróżnicy spędzili odkrywając skarby Frankfurtu nad Odrą. Możecie wierzyć, lub nie, ale naprawde jest co odkrywać!
To miasto zaczęło swoje dzieje w XIII wieku, jego uliczki pamiętają królów, książąt, hanzeatyckich kupców, spory Reformacji, pruski dryl i wiele innych. Ekipa TAT w towarzystwie mówiącego perfekcyjną polszczyzną przewodnika Macieja rozpoczęła zwiedzanie od kościoła mariackiego. Świątynia jest obecnie zlaicyzowana, jednak wcale nie stoi pusta i opuszczona.
Kryje w sobie wiele opowieści – to tutaj znajdował się cykl witrazy przedstawiających nadejście antychrysta, który po zrabowaniu przez Rosjan po drugiej wojnie światowej zaginął i dopiero na początku XXI wieku został odnaleziony w rosyjskim Ermitażu oraz moskiewskim Muzeum Sztuki imienia Puszkina.
Kamienna świątynia powstała w XIII wieku, jest przykładem ceglanego gotyku. Po zniszczeniach II wojny światowej został odbudowany, choć na pełne odzyskanie świetności trzeba było czekać aż do lat 80-tych XX wieku. Nazywana była „Biblią dla ubogich”, ponieważ jej piękno, strzelistość i gra świateł wewnątrz rozbudzały religijne uczucia równie mocno u niepiśmiennych wierzących co czytanie z Pisma Świętego. Obecnie może poszczycić się wspaniałą wieżą widokową o wysokości 77 metrów (na której żyją ptaki, między innymi jastrzębie), czterema pięknymi dzwonami oraz drewnianym dachem wpisanym do księgi rekordów Guinessa. Warto go odwiedzić w tym roku z okazji 500-lecia reformacji. Frankfurt z tej okazji jest pełen ciekawych wydarzeń, a po ulicach chodzić mają historyczne postaci opowiadające o swoich czasach.
Ale Frankfurt to nie tylko miasto historii – to miasto rzeki. Każdy, kto chce je dobrze poznać powinien przyjrzeć mu się z perspektywy Odry. My mieliśmy okazję zrobić to na pokładzie łodzi Onkel Helmut. Sporty wodne popularne są w całych Niemczech, więc i tu nie zdziwił nas widok wioślarzy, za to zachwycił pomysł zaproszenia na jedną z rzecznych wysp foodtrucków – akurat przepływaliśmy podczas festiwalu ulicznego jedzenia i możecie wierzyć lub nie, ostatkiem sił woli powstrzymaliśmy się od szturmu na foodtruckowe królestwo!
Ale warto było się kontrolować, bo nasz ostatni posiłek na TAT – obiad we Frankfurter Kartoffelhaus był przeżyciem wyjątkowym samym w sobie. Zapiekanka ziemniaczano-kalafiorowa z brokułami (wersja z mięsem lub bez) – brakuje słów!
A tymczasem czas na powrotną podróż i relaks w naszych Skodach. Z nimi także ciężko będzie nam się pożegnać, bo w tak wygodnych autach człowiek zadomawia się równie szybko jak w pokoju hotelowym.
Z żalem przyjdzie żegnać się z Saksonią i Brandenburgią. Już teraz większość z nas planuje i przegląda kalendarz w poszukiwaniu dat gdzie można by wcisnąć choćby weekend w tych regionach!
B G
Fot. Iwona El Tanbouli Jabłońska, Jeremiasz Gądek